Iwano-Frankiwsk i Michaił Jelizarow – skarby Ukrainy

Iwano-Frankiwsk i Michaił Jelizarow – skarby Ukrainy

Iwano-Frankiwsk to 250 tysięczne miasto na zachodzie Ukrainy. W przeszłości licznie zamieszkiwali je Żydzi i Ormianie. Rozciągająca się u stóp Karpat aglomeracja należała do Polski (jako Stanisławów), po zaborach znalazła się w granicach Austrii, potem przechodziła z rąk do rąk – najpierw podbijali ją Niemcy, potem mknące w kierunku Berlina wojska radzieckie. W tym tyglu, znakomicie ilustrującym losy naszej części Europy, 28 stycznia 1973 roku urodził się Michaił Jelizarow. Prozaik, muzyk, reżyser, laureat wielu nagród, jeden z najciekawszych fenomenów współczesnej literatury rosyjskojęzycznej. Autor łączy w sobie wszystkie pierwiastki skomplikowanej rzeczywistości, w której się wychował – świetny warsztat łączy z wyrazistymi poglądami, nowoczesne rozwiązania z klasycznymi konceptami, podróże po świecie z nostalgią po Związku Radzieckim. Każdy z tych elementów sprawia, że Jelizarowa po prostu trzeba poznać bliżej.

Muzyka i książki

Michaił Jelizarow już na pierwszy rzut oka nie przypomina typowego pisarza.  Długie, ciemne włosy, skórzana kurtka i glany. Do niektórych zdjęć pozuje z siekierą, częściej niż na spotkaniach autorskich można spotkać go na jednym z wielu koncertów zespołu rockowego. Kim jest Michaił Jelizarow? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno jest artystą, który swoją nieograniczoną fantazją podbija świat. Jelizarow ukończył wydział filologiczny uniwersytetu w Charkowie oraz szkołę muzyczną w klasie wokalu klasycznego. Potem kontynuował naukę w Hannowerze, gdzie zgłębiał tajniki reżyserii telewizyjnej. W latach 2001-2007 mieszkał w Niemczech i to właśnie nasi zachodni sąsiedzi jako pierwsi odkryli talent pisarza. W pierwszym roku nowego tysiąclecia światło dzienne ujrzał zbiorek Ногти (Paznokcie), w którym znalazły się 24 krótsze formy, poświęcone życiu wychowanków  internatu dla opóźnionych dzieci. Jego następny utwór – powieść Pasternak to zapowiedź Jelizarowa, którego część czytelników (i krytyków) pokochała, a druga znienawidziła.

Odważne koncepty, zaczerpnięte wprost z najlepszych tradycji rosyjskiego postmodernizmu (wpływ Saszy Sokołowa na wszystkich twórców tego nurtu jest bezsporny, ale u Jelizarowa szczególnie widoczny), do tego świetny język, nowoczesna forma i dekonstrukcja postaci autora, która w literaturocentrycznym kraju, za jaki uważa się Rosję, jest po prostu święta. Efekt? Jak to z taką literaturą bywa – niejednoznaczny. Bo jak ocenić powieść, w której bohaterowie walczą z Pasternakiem – demonem, oczarowującym umysły swoimi wierszami, wielbionym przez sektę radykalnych „Żywagowców”? Utwór, określany żartobliwie jako „prawosławna powieść sensacyjna”, do dziś budzi sporo kontrowersji, ale na rosyjskim rynku wydawniczym nie jest przecież osamotniony. Niezwykle ważna dla współczesnej literatury rosyjskiej Palisandria Saszy Sokołowa liczy sobie ponad 30 lat, w tym samym duchu napisana została najważniejsza z powieści Sorokina – Голубое сало (Niebieski tłuszcz, 1999), wkrótce ten rodzaj literackiej dekonstrukcji znalazł zastosowanie między innymi w bardzo udanej powieści T Wiktora Pielewina.

Bibliotekarz Jelizarowa

Chłodno przyjęty przez krytykę Pasternak utorował Jelizarowowi drogę do wielkiej kariery. Następna powieść autora – Bibliotekarz (2007) – urzekła odbiorców i w 2008 roku zdobyła najważniejszą spośród wszystkich rosyjskich nagród literackich – nagrodę Bukera.

Jelizarow, w wywiadach odżegnujący się od postmodernizmu rękami i nogami, znowu wykorzystuje postmodernistyczny koncept i tworzy utwór w fenomenalny sposób opisujący ideowy bagaż radzieckiego społeczeństwa. Powieść, wypełniona po brzegi fantastycznymi motywami i wątkami żywcem wyjętymi z twórczości Szarowa i Sorokina, opowiada historię świata, w którym literatura (po raz kolejny) ma nad ludźmi olbrzymią władzę. Okazuje się, że powieści produkcyjne pewnego zapomnianego autora posiadają niebywałą moc. Ludzie zgromadzeni wokół świętych woluminów łączą się w czytelnie i bez cienia zawahania poświęcają życie walce o kolejne tomy. Jelizarow skupia się na detalach – jego narracja przeskakuje z miejsca na miejsce, błąka się pomiędzy wielkimi ideami, a skrupulatnie odwzorowanymi opisami groteskowych bitew i jeszcze bardziej absurdalnego uzbrojenia. Pisarz, wykorzystując elementy sowieckiej rzeczywistości, tworzy własny mit – mit świata, w którym idea jest ważniejsza od jednostki, a harmonia świata zależy od woli pojedynczego człowieka. Chociaż Bibliotekarzowi daleko do powieści jednowymiarowej, sam Jelizarow daje jednoznaczną wykładnię interpretacyjną – świat utworu to świat dzieciństwa w Związku Radzieckim, beztroskich chwil spędzonych w państwie dalekim od ideału, ale bliskim ideom. Autor tworzy dychotomiczną płaszczyznę, w której to, co dobre osadzone jest w wielkim komunistycznym projekcie, a to, co złe czai się w pluralistycznej rzeczywistości późnego kapitalizmu. Z pewnością Jelizarow nie ogranicza się jednak do demagogicznej próby wmuszenia czytelnikowi swoich poglądów. Bibliotekarz to skomplikowany konstrukt, będący sporym intelektualnym wyzwaniem. Możemy go odczytywać jako próbę dekonstrukcji fenomenów radzieckiego świata (m.in. sowieckiej propagandy, powieści produkcyjnej, problemów ekonomicznych), możemy interpretować go jako zaawansowaną pod względem ontologicznym i metafizycznym przypowieść filozoficzną.

Jelizarow i muzyka

Jelizarow to nie tylko pisarz. To także wyjątkowo aktywny muzyk, który ma na koncie 8 odważnych i nieszablonowych albumów. Autor wielokrotnie podkreślał, że oba rodzaje twórczości mają dla niego znaczenie terapeutyczne, jednak to właśnie muzyka jest płaszczyzną, w której czuje się najlepiej. Jakie są jego utwory? Takie same, jak powieści – niezwykle odważne i wyraziste. Wystarczy spojrzeć na tytuły – Pierdol i uciekaj (Еби и беги), Teraz jestem Czikatiło (Теперь я Чикатило), Krwawy reżim (Кровавый режим). Jelizarow zawsze będzie Jelizarowem i odczytywać należy go kompleksowo. Nie bez przyczyny najnowszy (chociaż liczący sobie już 5 lat) zbiór opowiadań autora – Wyszliśmy zapalić na 17 lat… otrzymał także muzyczną oprawę w postaci płyty pod takim samym tytułem.

Dodaj komentarz